Lubię mówić, że jestem architektem. Zawsze obstawiam, czy padnie sakramentalne „Ja też chciałam iść na architekturę, ale jestem słaba z matmy”. To najczęstsza reakcja zaraz po „O! to świetnie, może pomożesz mi z kuchnią?”. O ile na przestrzeni lat projektowanie przestało być (i całe szczęście!) usługą luksusową dla wybranych, o tyle wciąż panuje wiele dziwnych przekonań, które pojawiają się jako pierwsza reakcja na słowo “architekt”. I najczęściej nie mających nic wspólnego z rzeczywistością. Bo praca architekta, choć bardzo twórcza i kreatywna, w swej codzienności nie różni się zbyt wiele od innych zawodów. Oto sześć najczęstszych reakcji, które słyszy każdy architekt, kiedy mówi czym się zajmuje.
1. TO PEWNIE NIEŹLE ZARABIASZ!
Zarobki architektów obrosły legendą i rozpalają wyobraźnię niczym złoty pociąg w Wałbrzychu. I trudno się dziwić, bo stawki za projekt wahają się jak temperatura w kwietniu. I gdy na rynku działają świetnie prosperujące biura projektowe, które zarabiają uczciwe pieniądze za swoja prace, na portalach wciąż roi się od ofert projektów za grosze. Więc temat wynagrodzenia i pytanie ile naprawdę zarabia architekt, prędzej czy później pojawia się w towarzyskich rozmowach. Aby wyjść z twarzą i podnieść dramaturgie sytuacji warto dodać, że projekt domu kosztuje 8 tysięcy złotych. I nie wspominać, że w rozłożeniu na 10 mcy.
2. ALE CI DOBRZE. MASZ ELASTYCZNE GODZINY PRACY
Można powiedzieć, że godziny pracy architekta są elastyczne jak baletnica w szpagacie. Zahaczają o blady świt i głuchą noc. Wierzę, że to właśnie dla nich Tesco otworzyło sklepy z całonocną sprzedażą. No cóż, przynajmniej nie stoją w korkach.
3. FAJNA ROBOTA, ROBISZ TAKIE ŁADNE OBRAZKI, TROCHĘ JAK W SIMSACH.
Mój kolega-finansista mówił, że architekci muszą być w ogólnej depresji od wpatrywania się w czarny ekran monitora. Dobrze, że nie słyszał co architekci mówią o ciągłym wpatrywaniu się w tabelki excella. Jednak muszę się z nim po części zgodzić, bo kiedy mówię, czym się zajmuję, część osób utożsamia to głównie z rysowaniem linii i szlaczków na czarnym tle. Przy czym, większą część pracy w ich przekonaniu wykonuje komputer. I jestem pewna, że kolejną Pokojową Nagrodę Nobla otrzyma osoba, która stworzy taki właśnie komputer, który w przerwach między robieniem kosztorysów, odbieraniem telefonów, dzwonieniem do hurtowni, szukaniem wykonawcy, projektowaniem elektryki, dobieraniem podłogi, odpisywaniem na maile, gaszeniem pożarów na budowie, poprawianiem rysunków walczyłby też z drukarką. Kawę architekt zrobi sobie już sam.
4. PEWNIE TWORZYSZ NIESAMOWITE PROJEKTY!
Uwielbiam pracę z architektami świeżo po studiach. Ich zaraźliwy zapał, energia i wiara, że pierwszy projekt będzie niesamowitym doświadczeniem, jest jak łyk mocnej kawy w poniedziałek. Daje kopa. Jednak zderzenie z rzeczywostością, ograniczeniami budowlanymi i możliwościami portfela klienta często jest bolesne jak niedzielny poranek. W życiu architekta zdarzają się dwa wielkie projekty. Pierwszy, który doda mu skrzydeł i drugi, który przyprawi o siwe włosy. Pozostałe to manewrowanie między marzeniami architekta a oczekiwaniami klienta. Fascynujące i bardzo trudne.
5. NOSISZ CZARNY GOLF I JEŹDZISZ SAABEM?
Muszę przyznać, że nie posiadam ani jednego ani drugiego. I szczerze mówiąc nie znam żadnego architekta, który ubierałby czarny golf i nosił grube, rogowe oprawki- tak charakterystyczne dla tej branży. Ale ktoś kto wymyślił ten nieśmiertelny obraz architekta, wiedział co robi. Czas, który co rano zaoszczędziłabym stojąc przed szafą, wystarczyłby do dokończenia zaległego projektu.
6. EEE NIE POTRZEBUJE ARCHITEKTA. KAŻDY MOŻE ZAPROJEKTOWAĆ SOBIE DOM.
Znam osoby, które z sukcesem same zaprojektowały swoje mieszkania i znam też takie, które miesiąc później dzwoniły z prośbą o pomoc do architekta. Różnica polega na tym, że projektować może każdy, ale nie każdy powinien. Bo może się skończyć tak -> Na chj mi architekt
Z jakimi jeszcze mitami spotkaliście się, kiedy ktoś pytał jak wygląda praca architekta?